czwartek, 14 lipca 2016

Bałkany - droga do Budapesztu

     Gdy planowaliśmy wakacje 2015 mieliśmy jak zwykle dylemat. Stanęło na Grecji. Z racji tego, że wolimy podróże autem, trzeba przeanalizować wszystko. Grecja to kawał drogi stąd, ale uznaliśmy, że warto. Zarezerwowaliśmy noclegi, zaczęliśmy wybierać i określać miejsca, które chcemy zobaczyć. I wtedy zaczęły się zawirowania polityczno - ekonomiczne Grecji. Do końca nie byliśmy pewni, czekaliśmy do ostatniej chwili i w rezultacie gdzieś w połowie lipca stwierdziliśmy, że nie warto ryzykować. Najbardziej baliśmy się braku paliwa, ewentualnej opieki medycznej, zamieszek. Jak się potem okazało, znajomi mówili, że było spokojnie, mało turystów. Cóż, nie żałujemy, będzie jeszcze okazja.
     Teraz zaczęliśmy zastanawiać się, gdzie wyjechać. Wiele miejsc noclegowych było już porezerwowanych. Zależało nam na fajnym klimacie, ciekawych miejscach i bliskości morza.  Z poprzednich wyjazdów wiemy, że przy tych upałach pobliże wody jest nieodzowne. Stanęło więc na Czarnogórze oraz Chorwacji, do której z radością powracaliśmy. Dobrze, że greckie noclegi mogliśmy odwołać bez kosztów.
     Gdy ustalaliśmy trasę pojawiła się możliwość noclegu w Sarajewie. Ostatnio sporo czytałam i oglądałam i bardzo chciałam tam pojechać. Jednak pierwszy etap podróży to był dojazd do Budapesztu.
     Przez Polskę, dzięki autostradom przelecieliśmy zadziwiająco szybko. Blisko granicy ze Słowacją zjedliśmy obiadek i przekroczyliśmy granicę. Pierwsze doświadczenie było oszałamiające. Po stronie polskiej świeciło słońce, u sąsiadów padało. Cóż, nosy nam się trochę zwiesiły, bo po zimnym i pochmurnym lipcu jechaliśmy do słońca. Na Słowacji bywaliśmy już wielokrotnie, w Czechach również. Ale to pierwsze państwo nadal zasmuca biedą. Kraj nie jest zbyt duży, w ponad 60% górzysty, co w pewien sposób tłumaczy to, co widzieliśmy. Biedę widać głównie po zabudowaniach, obejściach, jakby czas się zatrzymał, po drogach. W Czechach jest nieco lepiej. Tu ubogie chatki, płoty sprzed stu lat, marne pokrycia dachowe. Są tu oczywiście piękne i zadbane miejsca, ale jeszcze wiele jest do zrobienia. W czasie naszej podróży prawie cała trasa była...w remoncie. Tak więc podróż zajęła nam kilka dobrych godzin i umęczyła strasznie.
    Późnym wieczorem dotarliśmy do Budapesztu. Kolejny raz byliśmy tu przejazdem i tym razem obiecaliśmy sobie, że wrócimy choćby na weekend. Nocleg mieliśmy w ścisłym centrum, zatem po wniesieniu bagażu udaliśmy się na nocne zwiedzanie. Zachwyca mnie to miasto, choć niewiele jeszcze widziałam. To jednak kolejne miejsce, którego historię chcę poznać.
























Rano też zaliczyliśmy spacerek. Krótki i pozostawiający niedosyt, ale też wzmacniający chęć ponownego przyjazdu do Budapesztu. 


Zabytkowy most w Budapeszcie, którym przejdziemy na drugą stronę srebrzącego się Dunaju.



 Zamek jest imponujący. Rozległy, bogaty, w centrum miasta stanowi rzeczywiście ważne i wyjątkowe miejsce. Uważa się go za jedną z najpiękniejszych i najpotężniejszych rezydencji królewskich w Europie.


 Kolejka, która można wjechać na zamek, jeśli ktoś nie chce dreptać. 



Kilometr zero - od tego miejsca mierzy się wszystkie odległości na Węgrzech. 


 Rzeka Dunaj, w tle Parlament

 Parlament









 Budynek Parlamentu. Budowa trwała podobno 17 lat, a długość tej majestatycznej budowli wynosi około 270 metrów. 

 Wzgórze Gellerta


 A to próbka węgierskiego, którego nie byłam w stanie odczytać i węgierskie ceny. 


      Po krótkim spacerze ruszyliśmy w dalszą drogę. Zapraszam do lektury w kolejnych odsłonach. Gdybym miała krótkimi słowami określić te trzy bałkańskie kraje, które odwiedziliśmy, powiedziałabym o Bośni i Hercegowinie - niedowierzanie, bieda, smutek i chęć pomocy, o Czarnogórze - bród, bałagan, urokliwe miejsca, mili ludzie, ciężki do życia kraj, a o Chorwacji - piękno, życzliwość, komercja, porządek. To oczywiście bardzo ogólne stwierdzenia, które rozwinę. Warto pojechać do wszystkich, każdy jest inny, każdy ma swój urok, to zależy, na co się patrzy i czego oczekuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz