niedziela, 6 sierpnia 2017

Trogir - Chorwacja

       Trogir to moje ukochane miasto w Chorwacji, znam już chyba każdy jego zakątek, o różnych porach roku. Szczególnie lubię miasta o poranku i tu też zaglądałam o takiej porze. Niespieszne przygotowania do kolejnego turystycznego, gorącego dnia, rybny targ, przyjemnie chłodne i PUSTE uliczki. O Trogirze już pisałam dwa lata temu, zatem teraz tylko fotki, choć nie oddają uroku tego miasteczka, które uważam za obowiązkowe na mapie wędrówek po Chorwacji. Choć będący jednocześnie muzeum, położony na wyspie, między lądem, a wyspą Ciovo Trogir jest maleńki, to zawsze odkrywam w nim coś nowego. Miasteczko można obejść w godzinę, ale można też poświęcić mu kilka dni. Fajnie jest włóczyć się urokliwymi uliczkami, dochodzić do tych samych głównych miejsc, lub skręcić gdzie indziej. Nie sposób się zgubić, ale można, mimo tłoku turystów, zwolnić tempo i odpocząć, poczuć, jakby czas się zatrzymał lub choćby zdecydowanie zwolnił.
        Po dwóch latach jednak było coś, co mnie rozczarowało. Stragany na promenadzie. Przedtem były tu tylko kafejki, restauracje, a teraz szpecące budy z tandetnymi pamiątkami. Jedyne miejsce "handlowe", do którego lubię zaglądać w Trogirze to targowisko. Czego tam nie ma....
       Informacje dla zmotoryzowanych. Z lądu, przez Trogir, poprzez zwodzony most do Ciovo prowadzi jedna droga. Nie pchajcie się tu. Zawsze jest tłoczno. Nigdy też nie wybrałabym noclegu na wyspie Ciovo, chyba, ze ktoś chce spędzić czas tylko w jej obrębie. Samochód zostawcie na licznych parkingach w Trogirze. Przy samej starówce jest kilka dużych, zawsze znajdziecie tam miejsce. Można próbować nieco dalej, przy ulicy, wtedy jest bezpłatnie.







 Ci państwo mają bardzo dużo czasu i wiele spokoju w sobie:)



 Straganowa tandeta.











































 Sklep mięsny...







 Beznadziejne stragany szpecą ten piękny widok.