piątek, 12 września 2014

Toscania - Punta Ala

            Odkryliśmy to miejsce przypadkowo. Któregoś dnia przyjechaliśmy tu około 14.00, bo ze zwiedzania miasteczek wygnał nas deszcz. "Słońce Toskanii" nie zawsze było życzliwe, więc woziliśmy z sobą strój na każdą okazję, od kąpielówek po kurtki deszczowe, mogliśmy więc w ciągu dnia zmieniać decyzje, gdzie się udać i dostosowywać do kapryśnej aury. Uciekając przed chmurami i deszczem postanowiliśmy kierować się w stronę słońca. Pojechaliśmy do miejscowości Follonica, doszliśmy do plaży i zaczęło padać. I dobrze, bo plaża była koszmarna. Więcej było tych zamkniętych, dla gości hotelowych, ludu pełno. Nie podobało się nam. Zatem do auta i w pogoń za słonkiem.  
        Właśnie nad Punta Ala świeciło słonko, temperatura wynosiła zaledwie 24 kreski, zatem postanowiliśmy wypocząć na plaży. Najpierw trafiliśmy do mariny, ale coś nam nie pasowało z parkingiem, chyba były one tylko dla tamtejszych gości. Zatem po krótkim spacerku pojechaliśmy kawałek poza miejscowość, gdzie był bezpłatny, dziki parking. Przez oszałamiająco pachnący piniowy las przechodziło się do piaszczystej i dość pustej plaży. Było przyjemnie: książeczka, woda, parasolka, nawet nie zauważyliśmy, gdy zrobiła się 17.00. To był chyba wyczyn w plażowaniu w naszym wydaniu. Na parkingu płatnym, gdzie też zdarzyło się nam potem stanąć, za cały dzień płaciło się 5 euro. Zatem do przeżycia, tym bardziej, że stosunkowo mała ilość ludzi dawała możliwość odpoczynku.
 


Nad sąsiednią miejscowością lało, dosłownie parę kilometrów dalej,  a my byczliśmy się w słonku.


 
 
           Punta Ala to niewielka, przepięknie położona miejscowość turystyczna. Gdy jedzie się drogą wzdłuż wybrzeża, z kierunku Follonica, długo widać pola, łąki, lasy, szklarnie, uprawy, gdzieś tam pole golfowe. Potem wjeżdża się na górkę i nagle naszym oczom ukazuje się bajeczny widok na błękitne morze. Nasze bałtyckie widoki tez są przecudne, ale Bałtyk nigdy nie jest tak niebieski i w oddali nie widać wysp i wysepek, co nadaje morzom wyjątkowego charakteru.
 
 



Punkt widokowy z "zabytkiem"
 
         Miasteczko umiejscowione jest na cyplu. Wokół rozciąga się głównie wybrzeże skaliste, ale jest też spora ilość plaż piaszczystych. Piękne widoki, łącznie z wysepką, na której zamczysko wygląda jak obrazek z bajki. Piniowe gaje z cykadami, wspaniała roślinność, niezwykłe położenie sprawiają, że miejsce może się podobać i przyciąga turystów.  My, szukając zamku - willi, który zobaczyliśmy z plaży, trafiliśmy na punkt widokowy i skaliste urwisko. Nie dotarliśmy do budynku, widocznie stanowi własność prywatną. Wokół był ogrodzony teren prywatny, który nie pozwalał na penetrowanie. Ale widok morza zrekompensował brak szukanego obiektu.
 
 
 
  


        Punta Ala nastawiona jest głównie na turystów bogatych, wynajmujących spore i drogie apartamenty oraz na tych, którzy przypływają na jachtach. Określa się ją jako luksusowe letnisko. Nie zwiedzaliśmy miejscowości, bo nie czuliśmy takiej potrzeby. Poszliśmy tylko w stronę morza. Marina robi wrażenie, nawet na mnie, która nie zna się na jachtach i łodziach:)
 
 
 
Na wzniesieniu widać zamek/willę, która nas zaintrygowała, a której nie dało się zobaczyć z bliska.
 
 
 
 
 
 
 
        Sama marina to małe miasteczko w miasteczku. Są tam bary, restauracje, piekarnie, markowe sklepy, gabinety odnowy, fryzjer, wszystko w jednym miejscu. Pięknie utrzymany teren pośród apartamentów i wspaniała promenada zachęcają do spacerów.
 

 




 
        Idąc promenadą dotarliśmy do słono płatnej plaży z leżakami. Chyba była zarezerwowana dla gości apartamentów i właścicieli jachtów, nie wiem. Nie pytaliśmy, po włosku czytać nie umiemy, a nawet nie zauważyliśmy jakiejś tablicy.


 
             

1 komentarz:

  1. Nie mam słów, by opisać to, jak oczarowała mnie Toskania. Czytałam przewodnik na https://florencja.pl/ przed wyjazdem, ale dużo miejsc poznałam w trakcie zwiedzania. Jestem zadowolona, ale jednocześnie czuję niedosyt, gdyż chciałabym dłużej tam zostać.

    OdpowiedzUsuń