Cud natury. Wystarczyłoby napisać tyle. Park Narodowy Jezior Plitwickich oddalony jest od morza, leży w Górach Dynarskich, blisko granicy z Bośnią i Hercegowiną. Zazwyczaj turyści spędzają urlop nad morzem, zatem do tego urokliwego zakątka mają z każdego punktu kawałek drogi. Czyli wycieczka na cały dzień. Jednak to kolejne z miejsc, dla których warto pokonać każdą odległość.
Wstęp jest płatny, wcale nie tak mało, parking również (a właściwie płatne pole postojowe), zatem dla rodziny to dość kosztowna wyprawa. Wstęp dla dorosłej osoby w sezonie wynosi 180 kun - odsyłam do strony Plitwickich Jezior. Płacić można tylko w kunach. Ale to, co można zobaczyć i przeżyć jest niesamowite. Do parku prowadzą dwa wejścia, chyba polecam pierwsze, tylko ze względów praktycznych, technicznych, bo cudnych widoków nigdy za wiele. Trasy po parku są różne, dłuższe i krótsze, z obejściem wszystkich jezior, lub tylko kilku, z rejsem statkiem i przejazdem kolejką. Trzeba popatrzeć na plan i wybrać opcję dla siebie. Przy wejściu dostajemy mapę - bilet i ona w zasadzie wystarcza, nie ma potrzeby kupowania dodatkowej mapy. W planowaniu trasy chodzi głównie o czas, który mamy na zwiedzenie i nasze możliwości. Trzeba też pamiętać o tym, że w cenie biletu mamy wszystko: wstęp, statek, kolejkę.
Z pewnością polecam przyjechać tu jak najwcześniej, bo potem na wąskich przejściach i mostkach robi się tłoczno i nie można w pełni podziwiać i doświadczać. Mrowie ludzi jest też w weekendy, zatem lepszy jest dzień powszedni.
A sam park? Założono go w 1949 roku. To 16 kaskadowo ułożonych jezior, połączonych mostkami, urozmaiconych wodospadami i rzeczkami, poprzecinanych leśnymi dróżkami, a wszystko w otoczeniu gór. Podobno różnica wysokości między jeziorami wynosi ponad 150 metrów. A wokół cisza, spokój, natura. Jednak dech w piersiach zapiera kolor wszechogarniającej wody. Turkusowa, taki ma właśnie kolor. A właściwie turkus, szafir, odcienie zieleni i niebieskiego. Pierwsze wrażenia, gdy ukaże się nam panorama to niedowierzanie. gdy podchodzimy bliżej i w tej turkusowej, kryształowo czystej wodzie widzimy ryby, rośliny, wydaje nam się, jakby ktoś odkręcił zbiorniczek z barwnikiem. Naprawdę, niesamowite Zdjęcia nie oddają tego, co można zobaczyć i co powala na kolana. Wszystko to stworzyła natura, kaskady, wodospady, jeziora, zielone mchy na wapiennych skałach. Człowiek, dla ochrony tego piękna stworzył tylko mostki, aby turyście nie przyszło do głowy człapać tam, gdzie tylko zechce. Nie bez powodu ten cud natury wpisano na listę dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO.
Z informacji praktycznych: warto zabrać jakąś bluzę, bo bywa tu zdecydowanie chłodniej niż nad morzem, ścieżki są dość wąskie, nie ma podjazdów, zatem poruszanie się z wózkiem bywa uciążliwe. Zatem z małymi dziećmi lepiej w nosidełkach.
Ten obrazek rozbawił nas do łez. Wspominamy to dziwne zjawisko do dziś. Dobrze, że to tylko pudel, a nie dog niemiecki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz